~Violetta Castillo~
Córka sławnej piosenkarki Ángeles Carrarary. Została zmuszona przez ojca do nauki w prestiżowym liceum. Potrafi walczyć o swoje i mówić prawdę w oczy. Nienawidzi pustych dziewczyn. Jest uparta, sprytna i inteligentna. Jednak pod tym wszystkim kryje się jednak wrażliwa dziewczyna.
~Leon Verdas~
Syn znanego polityka i modelki. Ma braci, z którymi rywalizuje o względy ojca. Ma zaniżone poczucie wartości, dlatego znęca się nad uczniami z liceum. Jest chamski, zarozumiały i zbyt pewny siebie. Pod tym wszystkim kryje się dusza wrażliwego kompozytora
Dwie osoby. Dwa różne światy. Dwa inne spojrzenia na na życie. Ale i tak coś ich łączy. Mają sławnych rodziców. Czy się odnajdą? Może połączy ich jakieś wyjątkowe uczucie?
***
Cześć.! No to tak się będzie prezentowało nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że choć trochę was zaciekawiło i będziecie je czytać.<3
Piszcie swoje opinie.
sobota, 17 stycznia 2015
sobota, 10 stycznia 2015
Rozdział 13- "Finał"
*Violetta*
Z Leonem nie dało się dyskutować, jak zawsze postawił na swoim. Poszliśmy do jego pokoju, w środku nie było Diega, może to i dobrze, bo bym się strasznie krępowała.
- Będziemy spali na jednym łóżku, okey?- zapytał Leon.
- Dobrze- odpowiedziałam.
Leon dał mi swoją koszulę, a ja poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel, a następnie ubrałam się w koszulę mojego chłopaka.
Wróciłam do pokoju, a on siedział na łóżku i spoglądał na mnie.
- Coś nie tak?- zapytałam.
- Nie wszystko jest okey, po prostu cieszę się, że mam taką wspaniałą dziewczynę- powiedział i objął mnie w tali.
Pocałowałam go namiętnie, a on szybko poszedł do łazienki.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o wszystkim. Głównie myślałam, co z Francescą, dlaczego mi drzwi nie otworzyła. Jeśli jej się coś stało, to nie wiem, co ja sobie zrobię.
W końcu z przyszedł Leon i położył się obok mnie.
- O czym tak myślisz?- wyrwał mnie z przemyśleń Leon.
- O Francesce- nie chciałam tego ukrywać, bo on i tak by się domyśłił.
- Nie martw się Fran jest już dużo dziewczynką- pocieszał mnie.
- Wiem, a tak a pro po to, gdzie jest Diego?- zapytałam.
- Właśnie mnie też to zastanawia- powiedział Leon.
- Czy myślisz, że Fran i Diego...- mówiłam.
- Mogą być razem w pokoju- Leon potwierdził.
Leon zgasił światło, a ja się do niego wtuliłam. Uwielbiam to ciepło, które od niego bije. On jest najwspanialszy.
- Kocham Cię- powiedziałam.
- Ja Ciebie też- odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
*Następny dzień
Wstałam wcześniej od Leona i szybko wyszłam z pokoju, póki wszyscy śpią. Przebiegłam po piętrze w koszuli i szybko weszłam do pokoju, ku mojemu zdziwieniu był otworzony.
Łóżko Francesci było zaścielane, więc myślałam, że jest w łazience. Podeszłam i zapukałam w drzwi. Nikt nie odpowiadał.
- Fran jesteś tam.!- krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.
Nacisnęłam klamkę od pomieszczenia, a w nim było pusto.
Wróciłam do pokoju, a na szafce nocnej zobaczyłam list:
"Violetto, nie martw się o mnie. Musiałam wrócić do domu, bo mój tata jest chory. Wyjechał ze mną Diego więc, wszystko jest dobrze. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy"
No to teraz już, coś wiem. Szybko poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się w koszulę, shorty i trampki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż.
Następnie poszłam na śniadanie, czekał na mnie już Leon.
- Cześć kochanie- przywitał mnie i pocałował.
- Heej- odpowiedziałam. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Wiesz, że to nieładnie wychodzić z pokoju bez pożegnania?- spytał Leon.
- Wiem, kochanie, ale tak słodko spałeś, że nie chciałam Ciebie budzić- wytłumaczyłam mu.
- Wiesz, może co z Diegiem?- zapytał z zaciekawieniem Leon.
- Wiem już wszystko.!- powiedziałam radośnie.
- Czyli dokładnie, co?- zapytał.
- Diego i Fran wrócili do Argentyny, bo Francesce tata zachorował- powiedziałąm.
- Jak to dobrze, że oni są razem- powiedział spokojnie Leon.
- Masz rację- potwierdziłam.
- A ty nie chciałabyś już wrócić?- zapytał.
- Chciałabym, bo tęsknię za ciocią. Poza tym chciałbym wspierać Francesce- powiedziałam.
- To kiedy wracamy?- spytał.
- Ta tydzień dobrze?- zapytałam.
- Dobrze.
*Miesiąc później
Od jakiś czterech miesięcy jestem w BA. To wszystko zawdzięczam mojemu wspaniałemu chłopakowi Leonowi. Zawsze mogę na niego liczyć, mimo że czasem chodzimy na dziwne randki, to i tak doceniam go.
Tata Francesci jest chory na białaczkę, ale na szczęście znalazł się dawca i wszystko zaczęło się układać. Francesca z Diegiem także tworzą udaną parę.
Bardzo się cieszę, że moje życie się w końcu ułożyło, moja ciocia znalazła sobie chłopaka i raczej prędko nie wyjedziemy w inne miejsce.
Z Leonem nie dało się dyskutować, jak zawsze postawił na swoim. Poszliśmy do jego pokoju, w środku nie było Diega, może to i dobrze, bo bym się strasznie krępowała.
- Będziemy spali na jednym łóżku, okey?- zapytał Leon.
- Dobrze- odpowiedziałam.
Leon dał mi swoją koszulę, a ja poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel, a następnie ubrałam się w koszulę mojego chłopaka.
Wróciłam do pokoju, a on siedział na łóżku i spoglądał na mnie.
- Coś nie tak?- zapytałam.
- Nie wszystko jest okey, po prostu cieszę się, że mam taką wspaniałą dziewczynę- powiedział i objął mnie w tali.
Pocałowałam go namiętnie, a on szybko poszedł do łazienki.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o wszystkim. Głównie myślałam, co z Francescą, dlaczego mi drzwi nie otworzyła. Jeśli jej się coś stało, to nie wiem, co ja sobie zrobię.
W końcu z przyszedł Leon i położył się obok mnie.
- O czym tak myślisz?- wyrwał mnie z przemyśleń Leon.
- O Francesce- nie chciałam tego ukrywać, bo on i tak by się domyśłił.
- Nie martw się Fran jest już dużo dziewczynką- pocieszał mnie.
- Wiem, a tak a pro po to, gdzie jest Diego?- zapytałam.
- Właśnie mnie też to zastanawia- powiedział Leon.
- Czy myślisz, że Fran i Diego...- mówiłam.
- Mogą być razem w pokoju- Leon potwierdził.
Leon zgasił światło, a ja się do niego wtuliłam. Uwielbiam to ciepło, które od niego bije. On jest najwspanialszy.
- Kocham Cię- powiedziałam.
- Ja Ciebie też- odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
*Następny dzień
Wstałam wcześniej od Leona i szybko wyszłam z pokoju, póki wszyscy śpią. Przebiegłam po piętrze w koszuli i szybko weszłam do pokoju, ku mojemu zdziwieniu był otworzony.
Łóżko Francesci było zaścielane, więc myślałam, że jest w łazience. Podeszłam i zapukałam w drzwi. Nikt nie odpowiadał.
- Fran jesteś tam.!- krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.
Nacisnęłam klamkę od pomieszczenia, a w nim było pusto.
Wróciłam do pokoju, a na szafce nocnej zobaczyłam list:
"Violetto, nie martw się o mnie. Musiałam wrócić do domu, bo mój tata jest chory. Wyjechał ze mną Diego więc, wszystko jest dobrze. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy"
No to teraz już, coś wiem. Szybko poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się w koszulę, shorty i trampki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż.
Następnie poszłam na śniadanie, czekał na mnie już Leon.
- Cześć kochanie- przywitał mnie i pocałował.
- Heej- odpowiedziałam. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Wiesz, że to nieładnie wychodzić z pokoju bez pożegnania?- spytał Leon.
- Wiem, kochanie, ale tak słodko spałeś, że nie chciałam Ciebie budzić- wytłumaczyłam mu.
- Wiesz, może co z Diegiem?- zapytał z zaciekawieniem Leon.
- Wiem już wszystko.!- powiedziałam radośnie.
- Czyli dokładnie, co?- zapytał.
- Diego i Fran wrócili do Argentyny, bo Francesce tata zachorował- powiedziałąm.
- Jak to dobrze, że oni są razem- powiedział spokojnie Leon.
- Masz rację- potwierdziłam.
- A ty nie chciałabyś już wrócić?- zapytał.
- Chciałabym, bo tęsknię za ciocią. Poza tym chciałbym wspierać Francesce- powiedziałam.
- To kiedy wracamy?- spytał.
- Ta tydzień dobrze?- zapytałam.
- Dobrze.
*Miesiąc później
Od jakiś czterech miesięcy jestem w BA. To wszystko zawdzięczam mojemu wspaniałemu chłopakowi Leonowi. Zawsze mogę na niego liczyć, mimo że czasem chodzimy na dziwne randki, to i tak doceniam go.
Tata Francesci jest chory na białaczkę, ale na szczęście znalazł się dawca i wszystko zaczęło się układać. Francesca z Diegiem także tworzą udaną parę.
Bardzo się cieszę, że moje życie się w końcu ułożyło, moja ciocia znalazła sobie chłopaka i raczej prędko nie wyjedziemy w inne miejsce.
***
Cześć kochani. Ten rozdział jest już ostatnim, ponieważ straciłam na to opowiadanie wenę. Wieem, to bylo beznadziejne opowiadanie, bardzo was przepraszam, że musieliście, czytać to "coś"
No nic, najważniejsze jest to, że mam wenę na kolejne opowiadanie. Już zaczynam je pisać.
No, to papa.! <3
niedziela, 4 stycznia 2015
Rozdział 12
*Leon*
Cieszę się, że pogodziłem się z Violettą, nie mógłbym żyć z nią w niezgodzie. Jest dla mnie bardzo ważna i nie mogę jej skrzywdzić, bo jest największym szczęściem jakie mnie spotkało. Zazwyczaj dziewczyny były dla mnie, jak zabawki często bawiłem się ich uczuciami, a później, jak mi się znudziły to szukałem innej. I tak wkoło. Aż poznałem Violettę, pamiętam jak ją poznałem, uważała mnie za największego debila w szkole. Uderzyłem ją drzwiami, a ona potem taka niedostępna. Pokochałem ją za to, nawet nie wiem czemu.
Teraz muszę zrobić, coś romantycznego, ponieważ chcę, żeby uwierzyła w moją miłość do niej.
Ma wspaniały pomysł na randkę, której Violetta jeszcze nie przeżyła.
Postanowiłem, że pójdę do niej i jej powiem o tym, ale oczywiście nie o wszystkim, no bo co to by było. Miałem nacisnąć klamkę od pokoju dziewczyn, ale usłyszałem, jakiś męski głos, a to nie był na pewno Diego, a co jeśli Viola mnie zdradza, albo Fran Diega?Zapukałem do drzwi i nagle wszystko umilkło, usłyszałem głos mojej dziewczyny:
- Proszę.
To był dla mnie sygnał, że mogę wejść do pokoju. Nacisnąłem klamkę, a moim oczom ukazał się ogromny bałagan.
- Co tu się stało?!- spytałem rozglądając się po pokoju.
- Aj, my tylko ubrań szukałyśmy- tłumaczyła Viola.
- Violuś, mam do Ciebie małą sprawę- gdy to powiedziałem, automatycznie Francesca weszła do łazienki.
- Coś się stało?- pytała.
- Chcę Cię gdzieś zabrać- powiedziałem.
- Czyli jakaś randka się szykuje?- pytała z zaciekawieniem Viola.
- No może, weź ze sobą jakieś wygodne ubrania na zmianę.
- No dobrze, o której wychodzimy- pytała Violetta.
- Za godzinę, starczy Ci czasu?- powiedziałem.
- No wiesz, dla Ciebie wszystko- powiedziała Viola, całując mnie namiętnie.
Wyszedłem i znów usłyszałem jakiś męski głos, albo to była po prostu moa wyobraźnia.
Zarezerwowałem miejsca na naszą rankę i zacząłem się szykować.
*Godzina później
*Violetta*
Czekałam już na Leona przed wyjściem z hotelu. Muszę przyznać, że się troszkę wystroiłam. Gdy zobaczyłam, że idzie posłałam mu uśmiech. Mój chłopak wyglądał niesamowicie, Miał wspaniale ułożoną fryzurę i ładnie pachniał. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Pogoda była wspaniała, zresztą jak zawsze w Barcelonie.
- Ślicznie wyglądasz kotku- powiedział Leon.
- Dziękuję- odpowiedziałam i naturalnie pojawił mi się rumieniec.
Leon to chyba zauważył, bo uśmiechał się. Nagle stanęliśmy przed wielkim Bigbordem, na którym widniał napis "Skoki na bandżi".
Leon uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- No ty chyba o tym nie myślisz?- zapytałam.
- Ja właśnie o tym myślę- potwierdził moje przemyślenia.
Weszliśmy na górę i każde z nas poszło się przebrać. Potem do siebie przyszliśmy, a specjaliści zaczęli nas przypinać do dziwnych lin. Zanim się obejrzałam, to już staliśmy na krawędzi.
- Boisz się?- zapytał się Leon opiekuńczym głosem.
- Taak- odpowiedziałam.
- Ufasz mi?- pytał.
- Ufam Ci- mówiłam.
- Kochasz mnie?- pytał.
- Kocham- powiedziałam.
Leon spojrzał mi w oczy i namiętnie pocałował, chyba nigdy nie zapomnę tego pocałunku.
Nadal jednak staliśmy na krawędzi, trzymając się za ręce.
W końcu to zrobiliśmy.! Skoczyliśmy, jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak lekko, jak w tamtej chwili, nadal trzymaliśmy się za ręce. To było niesamowite. Czułam się, jakbym mogła zrobić wszystko, a przy mnie była osoba, którą bardzo kocham.
Gdy już byliśmy na ziemi, zostaliśmy odpięci od lin, a każde z nas poszło się przebrać. Leon musiał na mnie trochę poczekać, bo musiałam poprawić makijaż i fryzurę, bo wyglądałam strasznie.
Spotkaliśmy się przed wyjściem.
- To jeszcze nie koniec, księżniczko- powiedział Leon.
- Już zaczynam się bać- odpowiedziałam.
- Nie bój się, przecież jesteś ze mną- powiedział i przytulił mnie mocno.
Po piętnastu minutach doszliśmy do ślicznej restauracji. Leon zaprowadził nas do pięknie nakrytego stoliku. Było już przygotowane wino i kolacja. Wszystko ładnie pachniało.
- To dla mnie?- zapytałam.
- Tak, przepraszam Cię, że daję Ci powody do zazdrości- powiedział.
- Oj nie przepraszaj, bo ty nie masz za, co. Kocham Cie.!- powiedziałam i przytuliłam mocno Loena.
Usiedliśmy przy stole, kelner nalał nam wina i zaczęliśmy jeść kolację. Wszystko było bardzo smaczne. Po kolacji udaliśmy się do hotelu. Było już ciemno, a wszystkie uliczki były, tak ślicznie oświecone. Szliśmy razem trzymając się za ręce.
Gdy doszliśmy na miejsce, Leon odprowadził mnie do pokoju. Jeszcze pocałował mnie na pożegnanie, czekał na mnie aż wejdę do środka.
Nacisnęłam klamkę, ale drzwi się nie otworzyły. Próbowałam dalej i nic, poszperałam w torebce i nie mogłam znaleźć żadnych kluczy, pewnie zostawiłam je w pokoju.
- Fran jesteś tam, jeśli tak to otwórz- krzyczałam i pukałam w drzwi.
Jednak to wszystko było na nic.
- Skoro, zamknięte to chodź do mnie- zaproponował Leon.
- Ale...- miałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.
- Nie ma żadnych ale, śpisz dzisiaj u mnie- nakazał leon.
***
Cześć.! <3 No i wreszcie mamy rozdział 12. Bardzo długo musieliście na niego czekać, bo nie miałam weny. Dopiero dzięki pomysłom Julii i Kingi, udało się coś napisać.
Cały rozdział opiera się na Leonettcie. Cieszycie się??
Zapraszam was na bloga, na którym pisze opowiadania razem z Pa Ti: http://miloscjestnazawsze.blogspot.com/
Cieszę się, że pogodziłem się z Violettą, nie mógłbym żyć z nią w niezgodzie. Jest dla mnie bardzo ważna i nie mogę jej skrzywdzić, bo jest największym szczęściem jakie mnie spotkało. Zazwyczaj dziewczyny były dla mnie, jak zabawki często bawiłem się ich uczuciami, a później, jak mi się znudziły to szukałem innej. I tak wkoło. Aż poznałem Violettę, pamiętam jak ją poznałem, uważała mnie za największego debila w szkole. Uderzyłem ją drzwiami, a ona potem taka niedostępna. Pokochałem ją za to, nawet nie wiem czemu.
Teraz muszę zrobić, coś romantycznego, ponieważ chcę, żeby uwierzyła w moją miłość do niej.
Ma wspaniały pomysł na randkę, której Violetta jeszcze nie przeżyła.
Postanowiłem, że pójdę do niej i jej powiem o tym, ale oczywiście nie o wszystkim, no bo co to by było. Miałem nacisnąć klamkę od pokoju dziewczyn, ale usłyszałem, jakiś męski głos, a to nie był na pewno Diego, a co jeśli Viola mnie zdradza, albo Fran Diega?Zapukałem do drzwi i nagle wszystko umilkło, usłyszałem głos mojej dziewczyny:
- Proszę.
To był dla mnie sygnał, że mogę wejść do pokoju. Nacisnąłem klamkę, a moim oczom ukazał się ogromny bałagan.
- Co tu się stało?!- spytałem rozglądając się po pokoju.
- Aj, my tylko ubrań szukałyśmy- tłumaczyła Viola.
- Violuś, mam do Ciebie małą sprawę- gdy to powiedziałem, automatycznie Francesca weszła do łazienki.
- Coś się stało?- pytała.
- Chcę Cię gdzieś zabrać- powiedziałem.
- Czyli jakaś randka się szykuje?- pytała z zaciekawieniem Viola.
- No może, weź ze sobą jakieś wygodne ubrania na zmianę.
- No dobrze, o której wychodzimy- pytała Violetta.
- Za godzinę, starczy Ci czasu?- powiedziałem.
- No wiesz, dla Ciebie wszystko- powiedziała Viola, całując mnie namiętnie.
Wyszedłem i znów usłyszałem jakiś męski głos, albo to była po prostu moa wyobraźnia.
Zarezerwowałem miejsca na naszą rankę i zacząłem się szykować.
*Godzina później
*Violetta*
Czekałam już na Leona przed wyjściem z hotelu. Muszę przyznać, że się troszkę wystroiłam. Gdy zobaczyłam, że idzie posłałam mu uśmiech. Mój chłopak wyglądał niesamowicie, Miał wspaniale ułożoną fryzurę i ładnie pachniał. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Pogoda była wspaniała, zresztą jak zawsze w Barcelonie.
- Ślicznie wyglądasz kotku- powiedział Leon.
- Dziękuję- odpowiedziałam i naturalnie pojawił mi się rumieniec.
Leon to chyba zauważył, bo uśmiechał się. Nagle stanęliśmy przed wielkim Bigbordem, na którym widniał napis "Skoki na bandżi".
Leon uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- No ty chyba o tym nie myślisz?- zapytałam.
- Ja właśnie o tym myślę- potwierdził moje przemyślenia.
Weszliśmy na górę i każde z nas poszło się przebrać. Potem do siebie przyszliśmy, a specjaliści zaczęli nas przypinać do dziwnych lin. Zanim się obejrzałam, to już staliśmy na krawędzi.
- Boisz się?- zapytał się Leon opiekuńczym głosem.
- Taak- odpowiedziałam.
- Ufasz mi?- pytał.
- Ufam Ci- mówiłam.
- Kochasz mnie?- pytał.
- Kocham- powiedziałam.
Leon spojrzał mi w oczy i namiętnie pocałował, chyba nigdy nie zapomnę tego pocałunku.
Nadal jednak staliśmy na krawędzi, trzymając się za ręce.
W końcu to zrobiliśmy.! Skoczyliśmy, jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak lekko, jak w tamtej chwili, nadal trzymaliśmy się za ręce. To było niesamowite. Czułam się, jakbym mogła zrobić wszystko, a przy mnie była osoba, którą bardzo kocham.
Gdy już byliśmy na ziemi, zostaliśmy odpięci od lin, a każde z nas poszło się przebrać. Leon musiał na mnie trochę poczekać, bo musiałam poprawić makijaż i fryzurę, bo wyglądałam strasznie.
Spotkaliśmy się przed wyjściem.
- To jeszcze nie koniec, księżniczko- powiedział Leon.
- Już zaczynam się bać- odpowiedziałam.
- Nie bój się, przecież jesteś ze mną- powiedział i przytulił mnie mocno.
Po piętnastu minutach doszliśmy do ślicznej restauracji. Leon zaprowadził nas do pięknie nakrytego stoliku. Było już przygotowane wino i kolacja. Wszystko ładnie pachniało.
- To dla mnie?- zapytałam.
- Tak, przepraszam Cię, że daję Ci powody do zazdrości- powiedział.
- Oj nie przepraszaj, bo ty nie masz za, co. Kocham Cie.!- powiedziałam i przytuliłam mocno Loena.
Usiedliśmy przy stole, kelner nalał nam wina i zaczęliśmy jeść kolację. Wszystko było bardzo smaczne. Po kolacji udaliśmy się do hotelu. Było już ciemno, a wszystkie uliczki były, tak ślicznie oświecone. Szliśmy razem trzymając się za ręce.
Gdy doszliśmy na miejsce, Leon odprowadził mnie do pokoju. Jeszcze pocałował mnie na pożegnanie, czekał na mnie aż wejdę do środka.
Nacisnęłam klamkę, ale drzwi się nie otworzyły. Próbowałam dalej i nic, poszperałam w torebce i nie mogłam znaleźć żadnych kluczy, pewnie zostawiłam je w pokoju.
- Fran jesteś tam, jeśli tak to otwórz- krzyczałam i pukałam w drzwi.
Jednak to wszystko było na nic.
- Skoro, zamknięte to chodź do mnie- zaproponował Leon.
- Ale...- miałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.
- Nie ma żadnych ale, śpisz dzisiaj u mnie- nakazał leon.
***
Cześć.! <3 No i wreszcie mamy rozdział 12. Bardzo długo musieliście na niego czekać, bo nie miałam weny. Dopiero dzięki pomysłom Julii i Kingi, udało się coś napisać.
Cały rozdział opiera się na Leonettcie. Cieszycie się??
Zapraszam was na bloga, na którym pisze opowiadania razem z Pa Ti: http://miloscjestnazawsze.blogspot.com/
Kim jest chłopak w pokoju dziewczyn??
Dlaczego pokój Violetty i Francesci był zamknięty???
Co wydarzy się między Leonem, a Violettą???
Subskrybuj:
Posty (Atom)