*Violetta*
Wstałam tak, jak zwykle czyli o godzinie 11, jak to dobrze, że nie muszę chodzić do szkoły. Mam czas na sen i imprezy. Gdyby jeszcze, gdzieś moja mama wyjechała, to by było idealnie.
Szybko ubrałam się i zeszłam do kuchni. Była w niej już moja mama, jej asystentka i jakiś mężczyzna.
- Bardzo, dobrze Violetto, że już wstałaś- powiedziała Angie.
- Yhmm, a pan to kim jest?- zapytałam.
- Jestem twoim ojcem- powiedział mężczyzna, a ja wybuchłam śmiechem.
- To jest mój ojciec.!- krzyknęłam i znów zaczęłam się śmiać.
- Przestań się śmiać- powiedział stanowczo mężczyzna.
- Violu, posłuchaj go. Sprawa jest poważna- mówiła moja mama.
- No, co się stało?- zapytałam od niechcenia.
- Od jutra zaczynasz chodzić do szkoły- powiedział.
- Nie.! Nie.!- mówiłam z niedowierzaniem.
- Violu, musisz zacząć naukę, jeżeli tego nie zrobisz to twój tata zabierze cię do Europy- tłumaczyła mama.
- Ale ja nie chcę- mówiłam.
- No, to jeżeli nie chcesz chodzić do szkoły to jutro jedziesz do Niemiec i tam będziesz się uczyć- powiedział mój zadowolony ojciec.
- Zostaję z mamą- potwierdziłam.
- No, to załatwione. Szkoła jest już opłacona- powiedział zadowolony mężczyzna- Nie przytulisz ojca- zapytał.
Podeszłam do niego i mocno go kopnęłam.
No i skończyło się moje wspaniałe życie. Będę musiała chodzić do jakiejś szkoły z lamusami. Bardzo mnie dziwi, że mój ojciec, przypomniał sobie, że ma córkę, bo jakoś wcześniej to nie utrzymywał ze mną kontaktu.
*Pierwszy dzień szkoły
Do szkoły przywiozła mnie mama. Wszyscy uczniowie byli ubrani w mundurki. Mam nadzieje, że nie będę musiała tego nosić. Moja rodzicielka poszła do dyrektora, a mnie sekretarka zaprowadziła do pokoju, w którym mam mieszkać.
Były w nim już dwie dziewczyny.
- Cześć jestem Violetta- przywitałam się.
- Heej ja jestem Francesca- powiedziała szatynka.
- A ja jestem Camila- przedstawiła się rudowłosa.
- No to razem będziemy w tym więzieniu- powiedziałam.
- No taak- potwierdziła Camila.
- Idziemy po mundurki- zapytała Włoszka.
- To one są obowiązkowe??- spytałam.
- Tak- odpowiedziały dziewczyny chórem.
- No to chodźmy- powiedziałam.
Poszłyśmy, kolejka była długa. Ustawiłyśmy się w niej i czekałyśmy, i czekałyśmy, i czekałyśmy. Nagle jakiś chłopak, zamiast stać na końcu poszedł na sam początek, a ta nieogarnięta baba dała mu mundurek. Miałam już coś powiedzieć, ale dziewczyny mnie powstrzymały.
- Viola, spokojnie- powiedziała Francesca.
- Skoro, on nie stoi w kolejce to my też nie musimy- powiedziałam.
- Ale my to nie on- wtrąciła się Camila.
- To, co on ma jakieś przywileje?- spytałam.
- To ty nie wiesz?- zapytały chórem.
- No, a co mam wiedzieć, nie interesuję się lamusami- odpowiedziałam.
- To jest syn ważnego polityka- powiedziała Francesca.
- No to teraz już wszystko rozumiem- powiedziałam zła.
***
Heej.! Pamięta mnie tu jeszcze ktoś?? Bardzo przepraszam, że nic nie dodawałam. Nawet nie mam dobrego wytłumaczenia mojej nieobecności xde
No nic, od tygodnia mam ferie, ale nawet miałam dodać coś, ale byłam u babci no i różnie to bywa.
To ja was nie zanudzam, tylko zapraszam do czytania pierwszego rozdziału najgorszego opowiadania ;**
Papateczki ;**