poniedziałek, 11 maja 2015

Capítulo 10

~♥~♥~♥~♥~
 "Miłość jest wtedy, gdy lecą Ci łzy"


Violetta 

To, co zobaczyłam zbiło mnie z nóg. Czułam się tak okropnie. Myślałam, że nie ustoję. Postałam przez chwilę i wpatrywałam się na blondynkę, która zawiesiła się na szyi Leon. Nie chciałam na to dłużej patrzeć, więc poszłam do szkoły. Cała zapłakana szłam korytarze, ciągle szlochałam. Żałowałam, tego że zakocham się w takim oszuście. Nie kontrolowałam obok kogo przechodzę. Wpadłam na Diega.

-Viola.!- wykrzyknął i złapał mnie.

Przytuł mnie mocno, ale wyrwałam się z jego uścisków i poszłam przed siebie. Diego próbował mnie dogonić, ale nie udało mu się.

Szybko weszłam do pokoju. Były tam dziewczyny. Wyraźnie zdziwione moim przyjściem, w takim stanie. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam znów szlochać, dziewczyny kiwnęły do siebie porozumiewawczo głowami. Francesca wyszła z pokoju, a Camila została.

Chyba domyśliła się, co mogło się wydarzyć. Zresztą to było pewne. Verdas ma takich dziewczyn, jak ja na pęczki i na pewno nie przejmuje się tym, że właśnie jednej z nich złapał serce.
Cami mocno mnie przytuliła.

***


Leon
Nie kontrolowałem tego, co się stało. Czekałem spokojnie na Violettę, a tu nagle przybiegła Lu i rzuciła mi się na szyje. Nie chciała mnie puścić. Jej zachowanie mnie irytowało.
-Leon, Violetta mi powiedziała, że nie chce się spotkać z takim prostakiem- powiedziała, a ja słysząc te słowa. Trochę się zmieszałem. Przecież chciała się spotkać, a tu nic.
Ludmila sobie poszła, a ja zostałem sam z kwiatami. Raczej nikomu ich nie dam, więc wyrzuciłem je do kosza i poszedłem do bufetu.
Po drodze spotkałem Francesce, w dłoni trzymała trzy duże czekolady.
-Widziałaś gdzieś Violę?- zapytałem.
-Co? I ty się jeszcze pytasz, czy ją widziałam?- odpowiedziała mocno zdenerwowana.
-Fran, co się stało?- chciałem z niej to wyciągnąć.
-Normalnie nie wytrzymam, to ty mi powiedz, co jej zrobiłeś- krzyczała.
-Nic jej nie zrobiłem- tłumaczyłem.
-Do prawdy?! To może prze ze mnie jest teraz w pokoju i płacze?- nie ukrywała swojego zdenerwowania.
-Ale ja jej nic nie zrobiłem, ona w ogóle nie przyszła na randkę- powiedziałem.
-Ale, jak to przecież wychodziła- teraz Fran wyglądała na zdziwioną.
-No, ale ja jej nie widziałem-mówił.
-To ty gdzie na nią czekałeś?- spytała.
-No w ogrodzie i- przerwał-o kurwa- przeklnął.
-Co się stało?- zapytała zdziwiona.
-Bo tam przyszła Ludmila- powiedział.
-No i co, że przyszła- odpowiedziała.
-Właśnie to, że mnie przytuliła- powiedziałam, a Francesca wyglądała na bardzo zdziwioną.
-Jak mogłeś przytulać się z byłą na oczach Violetty. Chory ty jesteś, czy co?!- krzyknęła zezłoszczona.
-Tak, jestem chory z miłości do niej- powiedziałem.
Pobiegłem szybko na górę. Pod pokój Violetty. Było tam słychać głosy. Zapukałem kilka razy w drzwi, a głosy nagle umilkły, jakby wiedziały że to ja. Nadal pukałem. Niestety nikogo nie było stać na zwykłe "proszę" więc musiałem wkroczyć do akcji.
Otworzyłem drzwi i tam zobaczyłem Violę i Camilę. Gdy wszedłem rudowłosa wyszła i zostawiła nas samych.
Usiadłem na brzegu łóżka, a Viola się odwróciła w moją stronę.
-Gdzie jest Camila?- zapytała, cała zapłakana.
-Wyszła- odpowiedziałem spokojnie.
-Co ty tu robisz?- spytała.
-Przyszedłem Cię przeprosić- powiedziałem.
-Wiesz jest już za późno- odpowiedziała.
-To, co widziałaś to nie było tak jak myślisz- wytłumaczyłem.
-To, niby jestem ślepa?- powiedziała.
-Nie, po prostu to był czysto przyjacielski przytulas- skłamałem, przecież, ja jej w ogóle nie lubię.
-Na pewno?- upewniła się.
-Tak, tylko Ciebie kocham i tylko ty się dla mnie liczysz i nikt więcej-powiedział.
-Kocham Cię- powiedziała, a ja się ucieszyłem.
Dziewczyna szybko mnie przytuliła. Trwaliśmy w uścisku przez kilka minut. Pocałowałem ją w policzek i otarłem resztę łez.
-To kiedy pójdziemy na randkę?- zapytałem.
-Ty coś zaproponuj- powiedziała.
-Jutro ci będzie pasowało?- zapytałem.
-Oczywiście- potwierdziła.

Musiałem już wychodzić, bo nauczyciele mogą sprawdzać pokoje. Pocałowałem Violę na pożegnanie i wyszedłem z pomieszczenia.
Za drzwiami stała Camila z Francescą. 
-Co jej zrobiłeś?!- od razu naskoczyła na mnie Fran.
-Nic- odpowiedziałem.
-Jeśli znów będzie przez Ciebie płakać, to obiecuję Ci Verdas, że długo nie pożyjesz- zaczęła mi grozić.
-Uwierz mi pożyję jeszcze długo, Violetta wszystko ci opowie- powiedziałem i odszedłem.

***

Ludmila 
Gdy zobaczyłam minę Violki na widok mój i Lajona, to myślałam, że wybuchnę śmiechem. Bidulka stała jak słup soli i gapiła się na nas, a z jej oczu leciały łzy. Ona jest taka głupia, myślała że będzie z Leonem. On nie lubi dziewczyn takich, jak ona. On woli mnie. Najlepszą dziewczynę w całej szkole.
-Naty nagrałaś tą bidulkę, jak patrzyła się na mnie i na Leona?- zapytałam.
-Tak, Lu- potwierdziła.
-Jak myślisz, czy Leon wróci do mnie?-zapytałam.
Zauważyłam, że dziewczyna w ogóle mnie nie słuch, zaczęłam wymachiwać dłonią przed jej oczami.
-Tak.!- krzyknęła.
-Natalia, słuchaj mnie. Ja ci się tu zwierzam, a ty myślisz o nie wiadomo czym- wybuchnęłam.
-Myślę o nim- powiedziała, palcem wskazując na Maxiego- powiedziała, cały czas nie odciągając wzroku od chłopaka.
-Natalio, czy mamusia nie uczyła Cię, że palcem się nie pokazuje?- zapytałam, ale dziewczyna nawet na mnie nie zareagowała.
Cała oburzona poszłam do szkoły.
Gdy wchodziłam wpadłam na tego plebsa Federica. Z rąk wypadł mi telefon, a on nawet nie raczył go podnieść, ani mnie przeprosić. 
 Heej.!
Na samym początku tego przemówienia bardzo chciałabym wszystkich przeprosić za moją nieobecność.
Nie miałam za dużo czasu na bloga, a po za tym zajęłam się moim drugim.
Postanowiłam, że będę kontynuować to opowiadanie.
Jeśli ktoś chce przeczytać moje drugie opowiadanie to serdecznie zapraszam:
Bardzo wam dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Kocham Was.! <3