sobota, 18 kwietnia 2015

Capítulo 9

~♥~♥~♥~

"Jeśli będziesz przychodziła przykładowo o czwartej, zacznę być szczęśliwy już od trzeciej."

Francesca 
Razem z Camilą jadłyśmy kolację, dosiadł się do nas Marco i co chwilę na mnie spoglądał. Trochę mnie to krępowało, ale przecież mu nie zabronię.
Po chwili przy naszym stoliku pojawiła się Viola. Była taka rozpromieniona i radosna. Na pewno, w końcu wydarzyło się coś dobrego. 
Spojrzałam na mojego chłopaka, a on natychmiast wstał ucałował mnie w policzek i wyszedł.
-Cześć dziewczyny.!- krzyknęła wesoła dziewczyna.
-Heej- odpowiedziałyśmy chórem.
-Życie jest piękne- zachwycała się.
-Hah, od kiedy?- spytała Camila.
-Od dzisiaj- odpowiedziała Viola.
-Ej.! Coś musiało się stać- powiedziałam zadowolona.
-Opowiadaj- krzyknęłyśmy razem.
-Niech wam będzie- powiedziała i wzięła głęboki wdech.
-Iii, opowiadaj- krzyknęła zniecierpliwiona Camila.
-Leon zaprosił mnie na randkę.!- krzyknęła uradowana Viola.
Wszystkie wstałyśmy i się przytuliłyśmy.
-Mam nadzieję, że się zgodziłaś- powiedziałam.
-No, oczywiście- potwierdziła.

Nagle poczułam, że coś w kieszeni moich spodni lekko wibruje. Wyjęłam telefon, a tam ukazał się SMS od Leona. Trochę mnie to zdziwiło, bo skąd on mógł mieć mój numer. Postanowiłam to przeczytać:
~To ja Leon, napisz mi co lubi Violetta.
No to widzę, że ktoś tu szykuje mega romantyczną randkę.
Nie czekałam dłużej, tylko napisałam mu to wszystko co wiedziałam o mojej przyjaciółce. Mam nadzieję, że im się uda i będą szczęśliwi.

***
Ludmila
To, co przed chwilą usłyszałam zbiło mnie z nóg. Ta plebka Viola, czy jak jej tam, idzie na randkę z moim Lajonem. No to ona chyba ma nie po kolei w głowie. Co sobie ona myśli, że jest nowa to może wszystko. Grubo się ta dziewczyna myli, niech się tylko z nim spotka, a ja postaram się o bardzo dobrą zemstę. Będzie tego jeszcze żałowała.

Nat już mnie denerwuje, ciągle chodzi z tym daszkowcem, Maxim. Jak można się z takim czymś pokazywać. Muszę ją uświadomić, bo dziewczyna zamiast mi pomagać, to zajmuje się amorami z tamtym złodziejem "przyjaciółek"
W końcu przyszła:
-Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że spóźniłaś się ponad dwie minuty.!
-Tak, wiem Lu, ja cię bardzo przepraszam.
-Nie przyjmuję twoich przeprosin.
-Lu, bardzo Cię proszę.
-Nie proś tyle, tylko myśl.
-Ale o czym?
-Nat, ale ty tępa jesteś, myśl jak na tej żmii się zemścić.
-A o którą Ci dokładnie chodzi.?
-O tą Violkę.
-Ona jest fajna.
-Milcz.
-Dobrze, dobrze.
-To plan jest taki ...

***
Violetta
To jest właśnie ten dzień, w którym mam iść na randkę z Verdasem. Nie wiem, czemu się z tego powodu cieszę. Wcześniej uważałam go za rozpieszczonego syneczka znanego polityka, a teraz zmieniłam zdanie. Leon jest przystojny, opiekuńczy, a po za tym zakochany, tak jak ja. 
Leniwie podniosłam się z łóżka, bo mimo to, że dziś jest dla mnie wyjątkowy dzień to i tak muszę iść na lekcje. Szybko wzięłam prysznic, następnie założyłam ten brzydki mundurek, przy okazji nuciłam sobie piosenkę, którą śpiewałam z Leonem.
Schodząc po schodach zobaczyłam Verdasa. Wyglądał, jakby na kogoś czekał. 
-Cześć- podeszłam i przywitałam się.
-Heej- odpowiedział i musnął mój policzek, od razu zarumieniłam się.
-Idziesz na śniadanie?- zapytałam.
-Już jadłem- odpowiedział.
-Ahaam- powiedziałam i odeszłam.
To było dziwne i urocze, bo mnie lekko pocałował. Tylko teraz, co to mogło znaczyć. Teraz już mam o czym myśleć na lekcjach. 
Na śniadanie w bufecie zjadłam rogala z ciepłą kawą. Gdy siedziałam sama, podszedł do mnie Diego.
-Heej piękna- powiedział.
-Cześć- odpowiedziałam i upiłam trochę napoju.
-Dlaczego tak sobie sama siedzisz?- spytał 
-Fran i Cami poszły do wychowawcy, a mi samej jest dobrze- powiedziałam.
-Ej, ale gdy jesteś sama to jest nudno- powiedział.
-Nie, mam czas na zastanowienie- odpowiedziałam.
-Co robisz dziś w południe?- zapytał z uśmiechem, jakby wiedział, że odpowiem, że nic.
-Będę się uczyć, bo mam trochę zaległości- skłamałam, bo przecież mam randkę z Verdasem. Nie chcę się tym chwalić, bo może nic z tego nie wyjdzie.
-Oj, ale nauka nie ucieknie- próbował mnie namówić.
-Ale w moim przypadku, jeśli zostawię to na później, to jednak ucieknie- nie dałam się. 
-Viola nie daj się prosić- nadal nalegał.
-Ale na prawdę, nie było mnie kilka dni i mam zaległości- tłumaczyłam.
-Ale proszę- nadal nie dawał za wygraną.
-Diego, innym razem- odpowiedziałam i poszłam pod klasę.
Nie lubię osób natarczywych, denerwuje mnie to ich ciągłe namawianie, na to, na co nie mam ochoty. 
Weszłam do klasy i zobaczyłam, jak Leon rozmawiał o czymś z tą dziwną blondynką. Wyglądał na lekko zmieszanego. Podeszłam do Camili.
-Długo już tak rozmawiają?- zapytałam przyjaciółkę.

-Prawie całą przerwę- odpowiedziała.
-Kim ona, dla niego jest?- zapytałam.
-Uuu, widać, że ktoś tu jest zazdrosny- powiedziała rudowłosa.
-Camila nie jestem zazdrosna, tylko ciekawa- tłumaczyłam przyjaciółce, jednak gdzieś w głębi czułam zazdrość.
-To jest jego była- powiedziała.
Nic nie odpowiedziałam, tylko poszłam usiąść na swoje miejsce, bo do klasy weszła pani od chemii. Zajęłam to przeklęte miejsce przed Leonem. Czułam jego wzrok na sobie, i tak przez cały dzień.
***
 Po lekcjach, poszłam się przygotować na spotkanie z Leonem. Gdy szukałam sukienki sprawdziłam wiadomości w telefonie. Był tam SMS od Leona. Informował mnie, że o 18, mamy się spotkać.
Została mi godzina do spotkania. 
Wybrałam strój i poszłam zrobić makijaż. Gdy byłam już gotowa do wyjścia, to otworzyłam drzwi, a przed nimi leżała jakaś biała koperta. Otworzyłam i wyjęłam z niej kartkę:
 ~Idź za głosem serca, bo on ci wcześniej dobrze podpowiedział.
Wiedziałam, że to było od Leona, bo na ostatnim spotkaniu o tym rozmawialiśmy. 
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w kierunku ogrodu, bo tam się widzieliśmy. Szłam pomału, a serce z każdym krokiem biło coraz mocniej. Bałam się, że zaraz wyskoczy.
 Byłam na dworze, już prawie blisko Leona. Z oddali zobaczyłam jego postać z kwiatami w dłoni. 
Nagle podbiegła do niego ...
Po tym wiedziałam, że nic już między nami się nie wydarzy.


~♥~♥~♥~♥~♥~
Heej.! <3
Jest już rozdział 9 :)
Trochę ciężko mi się go pisało, ale jakoś wyszedł.
Jakiś krótki ten rozdział :/
Wolicie dłuższe. ?? :)

Podoba wam się rozdział?? 
Jak myślicie kim mogła być osoba, która podbiegła do Leona??

~~

I mam takie ogólne pytania, na temat tej historii, bo nie wiem czy wam się podoba. Po za tym mam pomysł na nowe opowiadanie. No, ale będę chciała to skończyć, przewiduję jeszcze jakieś dwa rozdziały. Chyba, że ta historia wam się spodobał, to postarałabym ją ciągnąć dłużej.
Sumując:
Chcecie nową historię??
lub
Mam kontynuować aktualne opowiadanie?? 
To jest wasza decyzja :)
~~
Wszystkim trzecioklasistom życzę powodzenia na egzaminie.! :** 

niedziela, 12 kwietnia 2015

Capítulo 8

Rozdział dedykuję Julii Verdas



"Nie ma znaczenia, gdzie jesteś i co robisz
Chcę spędzić każdą chwilę dnia z tobą"

~.~.~
Naty

Zakochałam się, tak. To jest cudowny stan. Wszystko wydaje się bardziej kolorowe i lepsze.Nawet ludzie wydają się na zadowolonych, mimo szarej codzienności.
Niestety nic nie wiem, o tym chłopaku. Jak na razie pozostanie dla mnie tajemniczy. No, ale może już za nie długo poznam jego imię. Przecież chodzimy do tej samej szkoły. Może on i ja jesteśmy nowymi uczniami, to dlatego jeszcze wcześniej go nie spotkałam. W końcu do tej szkoły chodzimy już prawie miesiąc, a w tym czasie nie da się poznać wszystkich studentów.
Moją koleżanką jest Ludmila. Wszyscy ją znają. Każdy chłopak jej pragnie. Ona niestety bawi się nimi i ich uczuciami. Przyjaźnie się z nią, ale to tylko działa w jedną stronę. Ja staram się być dla niej miła. Lecz ona tego nie docenia i traktuje mnie, jak służbę, którą może pomiatać.
Czasem chciałabym się od niej odciąć i zacząć żyć swoim życiem. Nie przejmując się zdaniem Ludmily, lecz to jest trochę dla mnie trudne.
***

Wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się w kierunku sali, w której miały odbywać się zajęcia z matematyki. Zbiegłam szybko po schodach nie zważając na innych. Mijałam różnych ludzi, nauczycieli, uczniów i pracowników obsługi.
Nagle wpadłam na tego tajemniczego chłopaka z czapką. Daszkiem od niej uderzył mnie w czoło. Lekko się zarumieniłam i uśmiechnęłam.
-Maa, Maxi jestem- powiedział lekko zawstydzony i podał mi dłoń.
-Ja jestem Natalia- przedstawiłam się.
-Jaką masz teraz lekcję ślicznotko?- zapytał i użył słowa "ślicznotko". Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał.
-Mam teraz matematykę- wymamrotałam.
-To, tak samo jak ja- powiedział i posłał mi uwodzicielski uśmiech.

Odwzajemniłam go i udałam się razem z nim do sali. Była już tam Ludmila. Gdy weszłam do klasy z tym chłopakiem, dziewczyna zmroziła mnie wzrokiem. Postanowiłam, że nie usiądę obok niej, tylko blisko Maxiego.
Chłopak zaproponował mi miejsce obok jego. Przystałam na to.
***

Violetta
Kolejna noc i kolejny dzień upłynęły bardzo wolno. Nie odwiedziła mnie moja mama. Pewnie się na mnie obraziła. Nie dziwię się jej.
Leon też do mnie nie przyszedł. Byłam przez to trochę smutna, ale na pewno był szkole na lekcjach. Przecież nikt od tak nie wypuścił by go z tamtej placówki.
Zresztą, czemu mam się przejmować tym, że nie przyszedł. Przecież, to on mnie kocha, ale ja go nie. Zresztą sama nie wiem. Nie dobrze okłamywać samą siebie.

W końcu nadszedł dzień wypisu. Spakowałam moje rzeczy i dostałam kartkę. Na której musiałam złożyć podpis.
Wyszłam ze szpitala, nadal bolała mnie noga, ale dało się to wytrzymać. Zadzwoniłam po taksówkę. Po dziesięciu minutach przyjechało auto. Wsiadłam do niego.
-Na ulicę kwiatową- powiedziałam adres.
Kierowca kiwnął porozumiewawczo głową. 
Przez szybę samochodu przyglądałam się BA. Było po godzinie 12.00 a miejscowość o tej porze, jak najbardziej tętniła życiem. Dużo osób spacerowało ulicami. Kilkoro ludzi siedziało na ławkach. Dzieci biegały i bawiły się. Zakochani chodzili trzymając się za ręce. To było takie urocze. Też tak bym chciała. Nawet nie mogę o tym myśleć. Na razie muszę się uczyć, a nie będę myślała o chłopcach. Mówię, jak moja mama. Sama do siebie się uśmiechnęłam.
Po kilkunastu minutach znalazłam się przed moim domem. Weszłam do środka. Było tam tak pusto. Moja rodzicielka, na pewno była w radiu lub w telewizji.
-Halo.! Jest tu ktoś?!- krzyknęłam, aby sprawdzić czy jestem sama.
 -O Viola.!- krzyknęła asystentka mojej mamy.
-Wiesz, może gdzie jest moja mama?- spytałam kobiety.
-Twoja mama jest aktualnie w stacji radiowej. Za jakieś 30 minut będzie audycja z jej udziałem- poinformowała mnie.
-Yhmm, to a będę szła do szkoły- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
 ***

 Francesca 
 Od kilku dni nie mam kontaktu z Violettą. Boję się, że coś mogło się stać. Przecież już wczoraj powinna być w szkole, a jej nie było. Nikt nic nie wie, chyba nawet nauczyciele. To wszystko bardzo mnie martwi. Dzwoniłam do Violi, a ona nie odbierała, nie wiem, czy z tego powodu, że nie mogła. Może się na mnie obraziła, już sama nie wiem. 
Co jeżeli jej tata, zabrał ją do Niemiec. Już nie zobaczę mojej przyjaciółki. Nawet się z nią nie pożegnałam.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- powiedziałam.
A  w drzwiach zobaczyłam moją Violkę. Całą i zdrową, może nie do końca zdrową. No, ale nawet się lekko uśmiechała. Zaraz zacznę ją przesłuchiwać. 
-Dziewczyno, co się z tobą działo?!- zapytałam, udając oburzenie faktem, że nie odbierała moich telefonów.
-Skręciłam kostkę i byłam w szpitalu- opowiedziała.
-Co? Ale dlaczego nie odbierałaś połączeń ode mnie?- zapytałam.
-Nie chciałam mieć kontaktu z innymi, a po za tym nie wzięłam ze sobą ładowarki do telefonu- tłumaczyła się.
Następnie dziewczyna opowiedziała mi wszystko, co się wydarzyło bardzo dokładnie. Dowiedziałam się nawet, że ten syn znanego polityka zakochał się w mojej przyjaciółce. No, a koleją nie zbyt przyjemną sprawą było to, że Viola znów się pokłóciła z mamą.
*** 
 Violetta 
Jak się cieszę, że jednak ktoś się mną przejmuje. To jest bardzo przyjemne uczucie. 
Nie chciałam siedzieć cały czas w pokoju. Więc postanowiłam trochę pochodzić po szkole. Wyszłam na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrze. 
Nagle usłyszałam jakąś bardzo ładną piosenkę i znajomy mi głos. Postanowiłam to sprawdzić. Weszłam do dużego ogrodu.
Jeszcze nigdy nie byłam w tym miejscu. W ogóle nie spodziewałam się, że takie coś istnieje w okolicach szkoły.
Zobaczyłam Leona siedzącego z gitarą grał taką piękną piosenkę i ślicznie śpiewał. Podeszłam i usiadłam obok niego. Chłopak uśmiechnął się i dał mi kartkę z tekstem i nutami. 
Zaczął grać, a zaśpiewałam razem z nim. To było takie piękne. Nigdy nie lubiłam śpiewać, zawsze uważałam że mam brzydki głos, przez który niektórzy mogą ogłuchnąć. Natomiast Leonowi się on podobał.
-Masz śliczny głos- wypowiedział.
-Dziękuję- powiedziałam lekko rumieniąc się.
-Jak mnie znalazłaś?- zapytał.
-Poszłam za melodią i głosem serca- powiedziałam.
-Serce kazało Ci do mnie przyjść?- spytał.
-No tak- zaśmiałam się.

Chłopak też to odwzajemnił i bacznie mi się przyglądał. Trochę mnie to peszyło, ale nie chciałam po sobie tego dać poznać.
-Opowiesz mi coś o sobie?- zapytałam przerywając ciszę.
-Opowiem, jak się ze mną umówisz- zaproponował, a ja się mocno zdziwiłam. 
-Właściwie to czemu nie- zgodziłam się.

~♥~♥~♥~♥~♥~ 
 Cześć.!
Co tam
U mnie nawet dobrze, zaczęłam jeździć na rolkach i jest tak fajnie xde
No i tak oto prezentuje się rozdział 8.
Jakoś nawet fajnie mi się go pisało, mam nadzieję, że się spodoba :)
Jest już fragment o Naty,
i jeszcze taka urocza końcówka.
Czekam na wasze szczere opinie.
  

wtorek, 7 kwietnia 2015

Capítulo 7

Rozdział dedykuję Victorii Evans
 ~.~

"Najtrudniej uwierzyć nam w słowa, które najbardziej chcielibyśmy usłyszeć"
~.~ 
Leon
No to, nieźle namieszałem. Jeśli przez moją głupotę Violetta się obrazi to na pewno mnie znienawidzi. Może już to nawet zrobiła. 
-Więc, to było tak- zacząłem.
-Czyli jak?- spytała.
-Bo, wiesz zakochałem się w tobie- powiedziałem prawdę.
-Co?!- dziewczyna, chyba nie dowierzała , bo zrobiła duże oczy.
-No, tak, od jakiegoś czasu mi się podobasz- mówiłem.
-Ja czegoś tu nie rozumiem, okey, mogłeś się we mnie zakochać, ale dlaczego powiedziałeś lekarzowi, że jesteśmy razem?- zapytała.
-Gdybym powiedział, że jestem zwykłym znajomym, to by na pewno mi nie powiedział, co z tobą jest- wytłumaczyłem.
-No dobrze, ale my nie jesteśmy razem, co nie?- zapytała.
-No chyba nie- zacząłem się śmiać.
Podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem, a nagle do sali weszła jakaś kobieta, była wyraźnie zdziwiona, tym co zobaczyła.
-Dzień dobry- powiedziała, a ja oderwałem się od Violi.
-No to ja panie zostawię- powiedziałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny, a ona to odwzajemniła.
 *** 
Federico
Trzy godziny temu miałem się spotkać z Leonem w parku. Czekałem na niego, ale nie przyszedł. Wystawił mnie i Maxiego. Mieliśmy takie wspaniałe plany na dzisiejszy dzień. Każdy z nas miał poderwać jakąś foczkę. 
Może z jednej strony to dobrze, że Leona nie ma, bo gdyby był, to poderwał by same najlepsze laski. Mi i Maxiemu zostawiłby te takie dziwne, które mogłyby mieć obsesję na naszym punkcie. Takich dziewczyn to lepiej unikać
Poszliśmy do jakiejś knajpki, na kawę
Kelnerka bardzo spodobała się Maxiemu. Wyglądała na starszą od nas,  chłopak zaczął ją bajerować. Zapraszał na spacerek, na kawkę itd. Nie dobrze mi się robiło, gdy on tego babsztyla tak podrywał. 
 W końcu wstałem i postanowiłem wyjść, nie będę patrzył jak mój kolega ślini się na widok starszej kobiety.
Popchnąłem drzwi, ale nie zauważyłem, że tam ktoś szedł. Niechcący dziewczyna dostała ode mnie nimi. Była to Ludmila. Największa laska w szkole. Kiedyś spotykała się z Leonem, ale potem uznała, że ona musi być z kimś doskonalszym.
 -Przepraszam- krzyknąłem.
-Że co, ja nie przyjmuję przeprosin od plebsu- powiedziała zdenerwowana.
-Nie boli Cię głowa?- spytałem.
-Głowa nie, ale oczy tak- powiedziała.
-Widzisz coś- zacząłem wymachiwać ręką przed jej oczami.
-Tak widzę, jakiegoś faceta, który się ubrać nie potrafi- powiedziała śmiejąc się.
-Mówisz o nim- wskazałem na jakiegoś faceta w stroju kurczaka.
-Nie, mówię o tobie. Nat.!- krzyknęła bardzo głośno blondynka.
W mgnieniu oka. Obok blondynki znalazła się brunetka o pięknych kręconych włosach. W tej także chwili, z knajpki wyszedł zadowolony Maxi z karteczką. Gdy zobaczył dziewczynę obok Lud, został tak jakby zahipnotyzowany
-Osz ty.!- zdenerwowałem się. Nie będzie żadna foczka o mnie mówiła, że się ubierać nie umiem.
-Nat.! Idziemy- krzyknęła blondynka i pstryknęła palcami, przed moimi i Maxiego oczmi.
-Co za dziewczyna- rozmarzył się brunet.
-Lu?- zapytałem.
-Jaka Lu, ja o tej Naty mówię- powiedział. 

No więc, chyba się ktoś w tej brunetce zakochał. 
***  

Ludmila 
Co ten plebs sobie myśli. Ja przecież nie mogę się z takim czymś spotykać. Ubiera się tak ohydnie, a po za tym jego włosy wyglądają, jakby je ktoś skleił i są zaczesane do góry. Nie lubię tego stylu. No i w dodatku, jak on się na mnie lampił. Przecież ja jestem Lu Ferro i nie pozwolę, by byle ktoś się we mnie zakochiwał.
No i ten jego kolega tak patrzył się na Nat, przecież jak już się jakiś chłopak ma patrzyć na dziewczynę, to tylko i wyłącznie na mnie. Natalia, to dzięki mnie błyszczy, a jeśli ktoś zwraca na nią uwagę, to tylko dzięki mojemu blaskowi, bo to ja jestem piękna i mądra. 
Spojrzałam na moją przyjaciółkę wyglądała na tak zamyśloną i skupioną na jakichś głupstwach, przecież ona ma tylko myśleć o mnie.
-Naty!- krzyknęłam głośno, aż dziewczyna lekko się przestraszyła.
-Tak Lu?- powiedziała.
-O czym ty kurde myślisz?- zapytałam oburzona.
-O nim, o jego oczach- powiedział i rozmarzyła się.
-Co?! O przyjacielu tego plebsa?- spytałam mocno zirytowana.
-Jakiego plebsa, ja mówię o tym chłopcu w czapce- powiedziała.
-Natalia, nawet mnie nie denerwuj- powiedziałam i podniosłam rękę.
-Spokojnie Lu- próbowała mnie uspokoić.
-Przynieś mi czerwony lakier do paznokci i wodę- rozkazałam, może chociaż przez chwilę przestanie o nim myśleć.
-Już- powiedziała i poszła.

Ja natomiast usiadłam na ławce założyłam okulary i cieszyłam się spokojem, jaki tam panował. 
***

Violetta 
 Leon, nie spodziewałam się, że on się we mnie zakocha. Przecież on jest syneczkiem tatusia i chamskim podrywaczem, a tu zakochał się we mnie. W zwykłej dziewczynie. W dodatku mnie przytulił, to było takie miłe, tylko akurat w tym momencie musiała wejść moja rodzicielka. Ona zawsze wie, jak coś doskonale zepsuć. 
Leon wyszedł, a ja zostałam z nią. Wyglądała na wyraźnie zdziwioną tym co zobaczyła, bo przecież widziała mnie i jego jak się przytulamy. 
-Viola, wszystko dobrze? Jak się czujesz?- powiedziała i podeszła do łóżka.
-Tak, tak trochę mnie tylko noga boli, ale jest dobrze- powiedziała.
-Wiesz, jak się wystraszyłam, gdy dostałam telefon, że moja córka jest w szpitalu. Myślałam, że padnę na zawał- opowiadała mama.
-O czyli się o mnie martwiłaś?- zapytałam.
-Ja zawsze się o Ciebie martwię- powiedziała.
-Ale jakoś wcześniej tego nie okazywałaś- powiedziałam, a kąciku oka pojawiła się łza, która zaczęła spływać po moim policzku.
-Zawsze ci to pokazywałam, ale ty nie umiałaś tego docenić.!- krzyknęła.

Jeszcze nigdy, moja mama nie podniosła na mnie głosu, to było takie dziwne, zaczęłam płakać. Krople łez zaczęły spływać po moich policzkach, jak deszcz. Odwróciłam się od niej, nie chciałam na nią patrzeć. Nie dlatego, że na mnie krzyknęła. Tylko, dlatego, że ja nie umiem docenić jej miłości, którą ona od zawsze mnie darzyła. Tylko w swój inny sposób.

~..~..~..~..~..~         

Cześć.! 
I mamy już rozdział 7 :)
Miałam, go dodać wczoraj, ale trochę kiepsko z czasem było, bo musiałam jechać do cioci. 
No, ale jest już teraz :*
W tym rozdziale pojawiło się jeszcze więcej postaci. 
Jest już nasza gwiazda Lu i jej przyjaciółka Naty, poza tym zjawił się Feder i Maxi.

Co sądzicie o tym rozdziale?? Liczę na szczere opinie *_*